wtorek, 6 maja 2014

Króliczek Chipper

Chodź minął już długi weekend majowy to ja dalej nie mam czasu! Ciągle robię coś innego, a jak już zostanie mi odrobinka czasu, to okazuje się, że mam poważny dylemat : " Hmmmm... ale jaką włóczkę wybrać?". Może nie mam jej tak dużo co inne "maniaczki" szydełkowania, ale jednak troszkę jej jest. No ale żeby nie przynudzać, czas powrócić do tematu dzisiejszego posta. Wczoraj wydziergałam króliczka Chippera z wzoru znajdującego się na blogu pani Justyny. Przymierzałam się już długi, długi czas by go zrobić, ale zawsze było coś nie tak : brak wystarczająco dużej ilości włóczki w brązowym kolorze, brak czasu lub inne pomysły. Ale dopiero dzisiaj rano wykombinowałam, że to nie musi być brązowa włóczka i białe łatki na oczka, przecież to mogła być każda inna nawet biała i różowe łatki na oczka. No ale cóż w końcu mam własnego królika Chippera. Szydełkowałam go cały dzień, ale to dzięki niemu odkryłam nowy sposób szycia zabawek.     Jeszcze się tym nie chwaliłam ( w zasadzie to nie ma czym ), ale dzisiaj ogłoszę to wszem i wobec : NIENAWIDZĘ SZYĆ! Szycie to jeden z moich największych kłopotów. Zazwyczaj pomagała mi mama, ale też nie zawsze. Dzięki temu królikowi nauczyłam się szybkiego zszywania części maskotek.Można powiedzieć, że zmuszałam się do szycia. "Póki nie przyszyjesz głowy do ciała, nie zrobisz mu rączek" i tak dalej.Większość moich maskotek przed zszyciem jest "postawiona do życia" dzięki szpileczkom. Spędzają one w maskotkach dość dużo czasu. Wyjmuję wtedy kiedy już mi ich braknie do kolejnych maskotek. Wtedy nie mam już wyjścia. Albo zszywam zabawkę, albo wyjmuję z niej szpilki, wrzucam do torebki i spędza tam ona w częściach bardzo długi czas.  Powiem wam, że te sposób bardzo zmotywował mnie do szycia. Takim sposobem pierwszy raz się nie pokłułam, zszyłam części w miarę szybko i  miałam na dodatek przyjemność z szycia. To dzięki temu, że zawsze mam taki zapał do pracy, ale tylko do tej szydełkowej :). A teraz czas na króliczka:




Przy okazji chciałabym serdecznie powitać moją pierwszą obserwatorkę. Mam nadzieję, że zostaniesz tutaj na dłużej. :)
Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego dnia :)

1 komentarz:

  1. Jest uroczy! A do tego jaka ładna kamizelka :) Bardzo się cieszę, że powstaje coraz więcej króliczków wg mojego wzoru :)
    A jeśli chodzi o zszywanie, to początkowo również tego bardzo nie lubiłam, ale po wykonaniu kilkudziesięciu amigurumi to jeden z moich ulubionych momentów wykonywania zabawek :) Taka nutka niepewności, jak będzie wyglądać po przyszyciu wszystkich części ciała :) Jest sposób, by zszywanie ograniczyć do minimum, ale ja świadomie wybieram ten, gdyż wg mnie taki sposób daje lepszy efekt :) To kwestia wprawy i przyjdzie z czasem - zapewniam :) Najważniejsze to się nie poddawać :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń